Wembley, pamiętamy
17 października mija 50 lat od meczu z Anglią, który choć zakończył się wynikiem 1:1, stał się bodaj najsłynniejszym występem piłkarskiej reprezentacji Polski.
To wówczas powstało określenie „zwycięski remis”, używane zawsze, gdy do awansu na wielkie turnieje czy wyjścia z grupy wystarczy punkt, bo piłkarze zapracowali na to wcześniej. Wtedy działo się podobnie, a w tle wydarzeń boiskowych znalazło się wiele innych, nie zawsze związanych ze sportem. Czasami nawet nieoczekiwanie ze sobą się łączyły.
Były więc w tle także odwieczne ambicje kibiców, przekonanych, że skoro raz od wielkiego dzwonu uda się nam wygrać ze Związkiem Radzieckim, Czechosłowacją, Francją czy nawiązać walkę z Włochami, Anglią lub Argentyną, to dlaczego nie możemy tego robić częściej. Trwał ten stan od zakończenia wojny, przez ponad ćwierć wieku. Polacy w tym czasie przegrywali wszystkie eliminacje do mistrzostw świata i Europy. Dwukrotnie udało się wystąpić na igrzyskach olimpijskich, gdzie konkurencja była słabsza. Jednak same turnieje finałowe (1952, 1960) kończyły się porażkami.
Aż wreszcie przyszedł rok 1972 i złoty medal wywalczony po serii świetnych meczów i zwycięstwie w Monachium nad Węgrami. Co się takiego stało, że polscy piłkarze zostali mistrzami olimpijskimi? Odpowiedź jest złożona.
Błogosławieństwo Gierka
Splotło się wówczas kilka spraw sportowych, bytowych i socjologicznych oraz jedna polityczna. Przede wszystkim w dorosłość weszły osoby urodzone kilka lat po wojnie, w tzw. wyżu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta