Jak nie być stroną w wojnie kulturowej
Zamiast upatrywać w jednej partii gwaranta ochrony chrześcijańskich wartości, trzeba znacznie szerzej niż do tej pory rozumieć obronę życia, budować sojusze dla konserwatywnych postulatów, porzucić wiarę w skuteczność zakazów i nie obrażać się na poglądy innych.
Polsce, przynajmniej na razie, nie grozi politycznie sterowana rewolucja kulturowa. Obecny parlament, choć niewątpliwie wróciła do niego polityka, w tym debata na tematy światopoglądowe, jest wciąż lekko wychylony w stronę konserwatywną obyczajowo, zwolennicy głębokich zmian nie mają nawet większości koniecznej do swobodnego ich przegłosowania w Sejmie, a prezydenckie weto sprawia, że nawet jeśli się im to uda, to nowe ustawy i tak nie wejdą w życie.
Obawy i lęki Piotra Zaremby, którymi podzielił się z czytelnikami w poświęconym w znaczącym stopniu polemice ze mną tekście „Nowa koalicja u władzy. Spodziewam się rewolucji kulturowej na sporą skalę” („Plus Minus” 10–12 listopada 2023; rp.pl/plusminus), są więc zdecydowanie przesadzone. I nie piszę tego, by przekonywać, że żadnych zmian nie będzie, bo z pewnością będą (niektóre z nich postuluje już zresztą PiS wysławiany przez publicystę jako niemal wzorzec gwarancji ochrony chrześcijańskich wartości), ale by uświadomić, że procesy, których obawia się Zaremba, wynikają raczej z cywilizacyjnych trendów, a nie z działania konkretnych partii. Choć mają podłoże także partyjno-polityczne.
Poszerzać koalicje, a nie umacniać plemiona
Donald Tusk, jak sądzę, jest na tyle doświadczonym politykiem, że ma świadomość, iż sztuczne przyspieszanie pewnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta