Londyn się budzi przed świtem
Obecnie jedzenie poza domem jest droższe niż gotowanie w domu, ale w XIX wieku było dokładnie odwrotnie.
Jest wpół do trzeciej nad ranem. To jeszcze noc, ale i „jutro”. O tej porze wokół targowiska w Covent Garden w centrum Londynu ulice tętnią życiem. Ustawiają się na nich długie kolejki wozów i furgonów oraz ręcznych wózków straganiarskich. Światła palą się „w wyższych oknach szynków – nie u lokatorów, którzy udali się na spoczynek, ale u przebudzonych już właścicieli, szykujących się […] na nowy dzień […]. Jezdnia jest już zablokowana, a boczne uliczki szybko się zapełniają”.
Do świtu drogi prowadzące do Londynu były już zazwyczaj zapełnione wozami konnymi i ręcznymi wózkami pełnymi towarów oraz długimi kolumnami mężczyzn i kobiet (głównie kobiet), wlokących się po Piccadilly obok Green Park w kierunku Covent Garden, z ciężkimi koszami owoców na głowach, maszerujących z ogrodów warzywnych w leżącym kilka kilometrów dalej Fulham. Więcej ludzi napływało jednak do Covent Garden od południa, z warzywników tworzących pas po południowo-zachodniej stronie Tamizy.
Wśród tych dostawców i sprzedawców płodów rolnych krążyli znacznie liczniejsi od nich ludzie, którzy zarabiali na życie na targowiskach i wokół nich. Pojawiali się obnośni sprzedawcy kawy, dźwigający na plecach nosidła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta