Konsumpcjonistyczny szał
Okres świąteczny jest czasem usankcjonowanej społecznie i kulturowo hipokryzji. Wcześniej dotyczyła ona sfery duchowej oraz moralnej, dziś sfery statusu i troski o planetę. Jak każda hipokryzja jest to jednak „hołd, jaki występek składa cnocie”.
W świętach Bożego Narodzenia zawsze był wyczuwalny pewien ukłon chrześcijaństwa w stronę innych religii i kosmologii pogańskiej. Tajemnica wcielenia bóstwa lub półbóstwa w postać bezbronnego dziecka jest przecież obecna i w greckich mitach, i w wierzeniach egipskich i w innych, starszych od chrześcijaństwa religiach bliskowschodnich. 25 grudnia zaś sam prosi się o podobne analogie. Stąd zrozumiała nieufność niektórych bardziej radykalnych grup chrześcijańskich.
Obchodzenie Bożego Narodzenia zupełnie odrzucili np. purytanie. A kiedy znaleźli się w Nowym Świecie, uczynili to wręcz, w pewnym okresie, regułą prawną. W drugiej połowie XVII wieku, w latach 1659–1681 obchodzenie Bożego Narodzenia było np. zakazane w Bostonie. Jeszcze podczas wojny o niepodległość Jerzy Waszyngton nie zawahał się zaatakować najemników heskich 26 grudnia pod Trenton (1776), wiedząc dobrze, że jako Europejczycy (choć też protestanci) będą jeszcze obchodzić Gwiazdkę, podczas gdy jego żołnierzom nie robiło to większej różnicy. Współcześnie ta niechęć bywa wzmacniana poprzez odrzucenie konsumpcjonistycznej skorupy, jaką przez dziesięciolecia obrosły święta. Takie podejście widoczne jest zwłaszcza w Kościołach pentekostalnych.
Hipokryzja dnia świętego
W Kościele katolickim oraz Kościołach wschodnich Boże Narodzenia to jednak jedno z dwu ważnych świąt-bram, przez które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta