Jak podtrzymać ogień
Współczesny futbol pędzi jak szalony i nawet trenerski superman Juergen Klopp nie wytrzymał tego tempa. Każdy mecz to przecież godziny przygotowań, rozwiązywanie taktycznych łamigłówek, radzenie sobie z problemami, kontuzjami czy nastrojami młodych gwiazd. To może wyczerpać.
Kiedy pod koniec stycznia Juergen Klopp zapowiedział, że musi zdjąć pelerynę superbohatera i nie wie, czy jeszcze kiedykolwiek ją założy, kibice przeżyli szok. Nie tylko fani Liverpoolu byli zaskoczeni. Zdziwić mógł się każdy, kto interesuje się piłką nożną. Przecież Niemiec wydawał się niezniszczalny, tryskał energią, skakał przy linii bocznej, ściskał się z piłkarzami, unosił zaciśniętą pięść w stronę trybun albo kłócił się z sędziami. Taki wulkan energii miałby wygasnąć? A gdzie miłość do piłki nożnej, która – wydawało się – nie może się znudzić? Może to, co robił Klopp, od pewnego momentu było tylko maską zakładaną na mecze i treningi, żeby podtrzymać ogień tlący się w zawodnikach i kibicach?
Trybuny na Anfield Road wypełniały się szczelnie na meczach i śpiewały „You’ll Never Walk Alone” („Nigdy nie będziesz szedł sam”), ale widocznie takie wsparcie nie wystarczyło. Kto wie, może spalało jeszcze bardziej, bo trener, który przez osiem lat wrósł w miasto, utożsamiał się z robotniczą społecznością, czuł odpowiedzialność za to, żeby ludziom odpłacić za przywiązanie i dać radość zwycięstwa. W końcu bilet na trybunę główną może kosztować nawet 60 funtów i dla wielu to znaczący wydatek. Klopp i jego piłkarze to milionerzy, ale Niemiec jest z tych, którzy patrzą dalej niż na stan swojego konta. Do tego jeszcze ta historia, Bill Shankly, Bob Paisley, wszyscy ci wielcy menedżerowie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta