Po co to czytać
Na cholerę człowiekowi cała ta pisanina, może bez tego byłby szczęśliwszy? Na tego typu pytania Dariusz Bitner odpowiada w swojej nowej książce prozatorskiej „Cud”.
Nie ma co ukrywać. Ta literatura nie stara się nikomu przypodobać. Nie znajdziemy w niej modnych dyskursów ani bieżących tematów. Publicystyki jest tu tyle, co kot napłakał, i raczej pojawia się ona jako swoisty rozpraszacz, a nie przedmiot uwagi pisarza. Trudno też uchwycić klarowną fabułę i wyraźnie zarysować charakterystykę bohatera, które są w „Cudzie” Dariusza Bitnera płynne, niejednorodne i rwane.
Gdyby się uprzeć, można by skonstatować, że śledzimy losy i życie wewnętrzne bohatera, zarazem narratora, który został naznaczony literami. A precyzyjniej rzecz biorąc – ich materialną wersją, drukiem. Ale co tu się wydarza realnie, a co tylko w głowie bohatera, już trudno stwierdzić. Skoro więc jest tyle przeszkód czy wręcz pułapek zastawionych na czytelnika, narracyjno-fabularnych oporników i przeszkadzajek, to po co w ogóle tę książkę czytać?
Paradoksalnie, to lekceważące pytanie jest najlepszym kluczem do tej lektury. Po co czytać? Nie tylko szczecińskiego pisarza, ale w ogóle. Tyle się tej makulatury drukuje, magazyny są pełne, półki się uginają, czytelników nie przybywa. Nie szkoda lasów? „Druk, a właściwie wydruk – stwierdza w pewnym momencie narrator – jest tworem mistycznym. To prawdziwe »dzieło stworzenia« – na ludzką miarę. Tylko on”. Jak widać, mamy do czynienia nie tylko z powieścią awangardową w formie, ale i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta