Atak ze srebrnego globu
Wbrew międzynarodowym ustaleniom tereny na Księżycu nie tylko zostaną zawłaszczone przez tego, kto na nim wyląduje i będzie w stanie się na nim utrzymać, ale wydarzy się to względnie szybko. A potem zapewne posłużą w kosmicznej wojnie.
Kto obecnie przoduje w kosmosie? Kto szykuje się zająć miejsce lidera? Czy ewentualna zamiana miejsc odbędzie się w sposób pokojowy? Jak mogłaby przebiegać taka konfrontacja?
W poszukiwaniu odpowiedzi na te kwestie warto odwołać się do historii. Na progu ery kosmicznej dość szybko na czele znaleźli się Sowieci, ale Ameryka nie pozostawała daleko w tyle. Szok wywołany wystrzeleniem przez ZSRR pierwszego sztucznego satelity Ziemi w październiku 1957 roku nie był wywołany tylko zawiścią technologiczną, ale przede wszystkim zwykłą obawą przed zasięgiem sowieckich rakiet. Te same bowiem rakiety po niewielkich modyfikacjach mogły wystartować nie w kosmos, ale na kontynent amerykański, niosąc mu w prezencie głowice atomowe. Liderowanie przez Sowietów wyścigowi w kosmos umocniło się po wystrzeleniu na orbitę w kwietniu 1961 roku Jurija Gagarina jako pierwszego człowieka w dziejach ludzkości.
Te dwa nokdauny obudziły Amerykę i były powodem słynnego przemówienia prezydenta Kennedy’ego, w którym znalazła się zapowiedź, że przed końcem lat 60. nastąpi amerykańskie lądowanie na Księżycu. Tak też się stało; z biegiem lat sowieckie przodowanie w kosmosie słabło, aż w końcu zamieniło się w całkowitą kompromitację. Ludzie radzieccy, a potem rosyjscy nigdy nie postawili nogi na Srebrnym Globie.
Sytuacja, w której w kosmosie liczyło się jedynie dwóch graczy, trwała mniej więcej do rozpadu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta