Podatek od gigantów, kłopoty także dla mniejszych firm
Nowy globalny podatek osłabi zainteresowanie zagranicznych inwestorów Polską, chyba że rząd zniesie inne fiskalne przeszkody dla międzynarodowego biznesu – ostrzega Monika Marta Dziedzic, doradca podatkowy, partner w spółce doradztwa podatkowego MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy.
Głośno ostatnio o projekcie globalnego podatku minimalnego, który jakoby miał ukrócić praktyki uciekania od podatków przez międzynarodowe firmy. Tylko właściwie po co wprowadzać jeszcze jedną daninę? Przecież pod hasłem walki z polityką globalnych korporacji wprowadzono już w Polsce szereg regulacji, w tym dwa podatki ze słowem „minimalny” w nazwie.
Poprzednie próby ujarzmienia tego zjawiska przypominały łatanie dziurawego statku. Zresztą robiła to nie tylko Polska. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) uznała, że takie działania są niewystarczające. Bo wciąż są firmy, które tak układają swój biznes, że płacą podatki tam, gdzie są najniższe. To sprawia, że poszczególne kraje rywalizują miedzy sobą w swoistej konkurencji, jaką są zachęty podatkowe: ulgi, zwolnienia, niższe stawki itd. Już to było źródłem nierówności podatkowych, ale ostatnio do tego doszły jeszcze zjawiska cyfrowej gospodarki. Bo dzięki internetowi już nie trzeba fizycznie zakładać firmy w innym kraju, by tam zarabiać. I tu mamy dwie kwestie: gospodarkę cyfrową jako taką oraz skłonność do płacenia podatków tam, gdzie one są niskie. W założeniach OECD opodatkowanie tych dwóch zjawisk nazwano filarami. Po pierwsze, opodatkowanie zysków ze sprzedaży tam, gdzie one powstają, a po drugie – wyrównanie poziomu opodatkowania dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta