Chwila przerwy od rozpadającego się świata
Choć Złotego Lwa na międzynarodowym Biennale sztuki współczesnej w Wenecji zdobył pawilon australijski, to prawdziwymi zwycięzcami tegorocznej edycji imprezy okazali się Ukraińcy.
Podłoga wyłożona poduszkami z ptasich piór. Każdy, wchodząc, zapada się w nich jak w chmurach. A przez białe ściany biegnie na wysokości wzroku widza neonowy cytat. To słowa wyjęte z „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego: „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu…”. W drugiej sali – wielki ekran niczym lustro, które pozwala zobaczyć siebie w nierzeczywistym wymiarze. Jak w jakimś śnie. Coś w sam raz dla instagramowego pokolenia. Zresztą wszyscy tu robią zdjęcia.
Gdybym miał wskazać symboliczny pawilon dla tegorocznego Biennale w Wenecji, byłby to właśnie ten – czyli prezentacja narodowa Macedonii Północnej i projekt „Inter spem et metum” (z łac. między nadzieją i trwogą) Slaviki Janešlievej. To wzorcowa produkcja na to najstarsze i najbardziej rozpoznawalne wydarzenie w świecie sztuki. Znany cytat, odrobina zaskoczenia, czytelność, przyjemność. Można szybko omieść wzrokiem, zrobić zdjęcie i pójść dalej. Bo na Biennale czas jest cenny.
Walka o widoczność
Ale to pawilon, który jest symboliczny również z innego powodu. Dziś świat się rozszerza, aczkolwiek nie geograficznie, lecz kulturowo. Weneckie ogrody Giardini, w których znajdują się tradycyjnie budowane od końca XIX wieku pawilony narodowe, już są za ciasne, by...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta