Piekło zerwanego kompromisu
Walka środowisk proaborcyjnych o legalizację aborcji szybko przeszła z etapu „nikt nie mówi, że aborcja jest dobra” do etapu „niech nikt nie mówi, że aborcja jest zła”.
Temat aborcji nie ma swojej czerwonej linii, która rozgranicza opinie na słuszne i niesłuszne; głupie i mądre. Byłbym ostatnim człowiekiem, który lekceważyłby wątpliwości moralne, etyczne ludzi, także jeśli chodzi o temat dozwolonej aborcji wobec płodu uszkodzonego czy zagrożonego nieuleczalną chorobą. (…) Wiem tylko tyle, że aborcja sama w sobie nie jest czymś pożądanym. Przerywanie ciąży, nawet jeśli jest trudną decyzją, w sprzyjających dla aborcji warunkach staje się najpowszechniejszym środkiem antykoncepcyjnym. Jeśli warunki będą takie, że każdy będzie mógł przerywać ciążę na życzenie, to możemy wrócić do tego złego okresu, kiedy aborcja była metodą antykoncepcyjną. Tak było w Związku Sowieckim i PRL”.
W takim tonie wypowiadał się Donald Tusk pod koniec swoich pierwszych rządów, czyli niewiele ponad dziesięć lat temu. Wtedy jeszcze rozumiał moralny aspekt przerywania ciąży, szanował odmienne wrażliwości i dostrzegał potencjalne zagrożenia związane z przywróceniem aborcji na życzenie. Obiecywał nawet, że w tej i innych w sprawach światopoglądowych nie będzie wprowadzał dyscypliny partyjnej, bo nie chce nikomu łamać kręgosłupów, a rolą rządu nie jest „stawanie na czele rewolucji czy kontrrewolucji obyczajowej”. Co się zmieniło, że po zaledwie dwóch kadencjach w poczekalni do władzy powracający do niej Tusk to właśnie aborcję na życzenie uczynił jedną ze swoich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta