Powrót starego reżimu
Emmanuel Macron doszedł w 2017 r. do władzy pod hasłem „odbudowy” kraju po François Hollandzie. Teraz szuka jego pomocy, aby wyjść z politycznego pata.
Niemal dwa miesiące: tyle minęło od drugiej tury przedterminowych wyborów parlamentarnych, które nieopatrznie rozpisał Macron. Tyle też czasu Francja nie ma nowego szefa rządu. Podobnego paraliżu nie widziano nad Sekwaną od drugiej wojny światowej.
Lista gości, którzy odwiedzili w poniedziałek prezydenta, pokazuje skalę desperacji francuskiego przywódcy w poszukiwaniu premiera, który miałby zdobyć większość w 577-osobowym parlamencie. To była prawdziwa parada „dinozaurów”.
Najpierw pojawił się François Hollande. To on przed laty wyciągnął z politycznego niebytu Macrona, najpierw mianując go zastępcą sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego, a latem 2014 r. – ministrem gospodarki. Ruch dla socjalistycznego prezydenta był odważny, bo kandydat miał za sobą karierę w bankach inwestycyjnych, w szczególności Rothschilda. Ale Macron szybko go zdradził: stworzył konkurencyjne dla Partii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta