Strategiczne przepływy
Tak naprawdę jesteśmy korytami rzek. Decydujemy, owszem, ale tylko w kwestii tego, co nami popłynie. Czym się w ten sposób staniemy, do jakiego zbiornika wpadniemy. I tak najważniejsze z decyzji są tymi dokonywanymi w zasadzie mimochodem.
Pamiętam ten sposób mierzenia odległości z „Chłopów” Władysława Reymonta, ale jak przez mgłę kojarzy mi się też z dzieciństwa, że stosowały go jeszcze wtedy niektóre starsze panie. „Daleko to jest? – A coś ty, będzie najwyżej ze trzy dziesiątki”, albo „idzie się do nich jakieś dwa różańce”. Stałe metrum, słów i kroków, może nawet bardziej precyzyjne od innych miar odległości i czasu. Wszystkie te ścieżki i szosy, wydeptane, przechodzone w ten właśnie sposób, były jakieś inne. Tak jak inne są warszawskie chodniki, po których pędzą tabuny załatwiających niecierpiące zwłoki sprawy wagi ponadpaństwowej od krakowskich, po których zasadniczo nie ma się gdzie spieszyć. Nie chodzi nawet o prędkość; liczy się intencja,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta