Ostatni dzwonek dla przemysłu Starego Kontynentu
Brytyjczyków nie ma już w Unii, więc to na Polsce spoczywa misja przekonania reszty Wspólnoty do liberalizacji jednolitego rynku. W innym przypadku zniknie i to, co zostało z produkcji w UE.
Wydajność pracy w zjednoczonej Europie byłaby dziś taka sama jak w Stanach Zjednoczonych, gdyby nie jedno: przegapiona rewolucja cyfrowa. W opublikowanym we wrześniu raporcie dla Komisji Europejskiej Mario Draghi, były premier Włoch i prezes Europejskiego Banku Centralnego, zwraca uwagę, że od połowy lat 90. zaczęły się rozwierać nożyce między produktywnością po jednej i po drugiej stronie Atlantyku, a później także w stosunku do Chin. Dziś wszystkie bez wyjątku megakoncerny technologiczne jak Alphabet, Meta czy X pochodzą z USA. Europa jest tak bardzo od nich uzależniona, że w rozmowie z „Plusem Minusem” inny były premier Włoch Enriko Letta mówił o swoistym „neokolonializmie” Waszyngtonu wobec Starego Kontynentu.
Plan von der Leyen
Reindustrializacja, a przynajmniej powstrzymanie dalszej ucieczki produkcji przemysłowej ze zjednoczonej Europy stało się więc w sposób naturalny jednym z priorytetów rozpoczynającego się 1 stycznia przewodnictwa Polski w Unii. Nasz kraj jest do tego predestynowany. Przemysł nad Wisłą wciąż dostarcza 28 proc. dochodu narodowego kraju wobec 20 proc. w Niemczech, 13 proc. we Francji i jeszcze mniej w Hiszpanii. Podczas gdy Madryt oparł swój model rozwoju na turystyce i budownictwie, a Francja tak rozbudowywała osłony socjalne, że przedsiębiorcy nad Sekwaną nie są już w stanie udźwignąć ich kosztów, polskie firmy wciąż mogą jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta