Wojna jak rozpędzona śmieciarka
Po dwóch stronach pierwszej linii okopów – i u Remarque’a, i u Barbusse’a – te same opisy kiszek zwisających z podziurawionych brzuchów, mózgi wypływające z czaszek. Na wojnie jedni zostawili niewinność i marzenia, inni kończyny albo twarz.
Przychodziły i przychodzić będą. Aż do kresu nocy. Mary spod Verdun, Sommy i Marny. Miały i mieć będą nie do końca określone kształty, ziarniste cery, powykręcane członki i powyłamywane mordy – Les Gueules Cassées. Niewyraźne i zawodzące. Najczęściej zaś skamlające, przygniecione grobowymi kamieniami bólu. Nieuchwytne niczym aniołowie „w złocie i błękicie ponad pierścieniem zniszczenia”. Podczas wojny, gdy jeszcze żyły, nazywano je pieszczotliwie les poilus, owłosionymi troglodytami. Po okopowych doświadczeniach stały się nowym gatunkiem, który zmienił oblicze ziemi. Nazywano ich później „potwornymi topielcami”, „małpoludami w łachmanach” albo „zmasakrowanymi kukłami”…
Pierwsza wojna światowa stanowiła apokaliptyczną uwerturę do powszechnego tchórzostwa kolaboracji, bezduszności krematoriów oraz perpetuum mobile odwetu. Bez wielkiej wojny nie zrozumie się nic. Ani wieku XX, ani obecnego – XXI. Miała być „ostatnią z ostatnich” – la der des ders. Władysław Broniewski poemat opisujący pochód widm nazwał „Ostatnią wojną”. Okazała się zapowiedzią ostatecznej zagłady. Przepoczwarzyła ludzi, a ich przejściowy stan larwalny wyleczył na dobre z lirycznych egzaltacji.
A co, jeśli wojna ta zainicjowała nie tylko nowy sposób unicestwienia, masowy i robotyczny? Co, jeśli zafiksowała ad vitam aeternam nowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta