Olimpijski boks na linach
Boks olimpijski może zniknąć z programu igrzysk olimpijskich w Los Angeles, ale historia sugeruje, że to może być zmiana, na której wszyscy stracą.
Niełatwo wyobrazić sobie najważniejszą sportową imprezę czterolecia bez pięściarstwa, które w jej programie po raz pierwszy pojawiło się już w Saint Louis (1904). Turnieje bokserskie niezmiennie rozgrywane są od tamtego czasu na kolejnych, z jednym tylko wyjątkiem, gdy dyscypliny zabrakło w programie letnich igrzysk w Sztokholmie (1912), ponieważ sport ten była wówczas w Szwecji zakazany.
Niewiele wprawdzie brakowało, by wypadł z programu olimpijskiego po Seulu (1988) – z uwagi na skandaliczne decyzje sędziowskie faworyzujące gospodarzy – ale zaradzono temu szybko, wprowadzając urządzenia do liczenia ciosów. To była rewolucja oraz skuteczne lekarstwo na groźby ówczesnego szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Juana Antonia Samarancha, który straszył, że wyrzuci boks z igrzysk za to, co wydarzyło się w Korei Południowej. Niestety, na dłuższą metę lekarstwo mocno zaszkodziło pacjentowi. Sędziowie szybko nauczyli się bowiem, jak oszukiwać przy pomocy nowego sprzętu i po latach na dobre się z nimi pożegnano tak samo, jak z kaskami pożegnali się mężczyźni.
Założono je bokserom w dobrej wierze, by chronić ich zdrowie. Później zaś zdjęto – tylko seniorom – gdy wyniki badań nie potwierdziły obaw. Od stycznia zapewne zdejmą je panie (też tylko seniorki), choć w tym przypadku International Boxing Association (IBA) i World Boxing, czyli dwie konkurujące ze sobą organizacje,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta