Gdy luksus traci blask*
„Luksusowe marki” żyją z coraz gorszej jakości i coraz droższych perfum, wyrobów kaletniczych, dodatków, zegarków. Kokietują influencerów, gwiazdy rozrywki, rapu i szmirowate celebrytki.
Kolekcja ubrań Mony Ayoub, żony saudyjskiego miliardera, została sprzedana w listopadzie na licytacji paryskiego domu aukcyjnego Maurice za 930 tys. euro. Perłą w koronie zbioru był wieczorowy jedwabny płaszcz „Koromandel” z zimowej kolekcji 1997 r., którego wzór nawiązuje do XVIII-wiecznych chińskich parawanów z laki (rodzaj żywicy). Jego wyszywanie masą perłową zajęło słynnej pracowni hafciarskiej Lesage 1200 godzin. Płaszcz, który właścicielka miała na sobie tylko raz, gdy szła do mediolańskiej La Scali, eksperci wycenili na 150–200 tys. euro. Sprzedał się za 312 tys.; nabywca pozostaje anonimowy.
Szybko i masowo
Mona Ayoub należy do ginącego gatunku klientek haute couture. Ta najszlachetniejsza gałąź mody istnieje od końca XIX wieku, ale dopiero w latach 60. ubiegłego wieku sprzedaż unikatowych kreacji w cenie samochodu nabrała tempa. Klientki – arystokratki, aktorki, czyli rodzaj ówczesnych influencerek, amerykańskie żony królów ketchupu, maszyn do szycia, nafciarzy z Teksasu, spadkobierczynie armatorów greckich – odwiedzały prywatne salony Diora, Chanel, Givenchy. Do niektórych pań kreatorzy musieli pofatygować się sami. Na pokazach haute couture w lipcu i styczniu w pierwszych rzędach zasiadały francuskie Pierwsze damy Claude Pompidou, Bernadette Chirac…
Te czasy się skończyły. Dzisiejsza publiczność słabnącej haute couture to świat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta