Matematyka zabije skrzydłowych
Algorytmy rządzą sportami zespołowymi. Podpowiadają, kiedy rzucać, z jakiego miejsca strzelać i czy warto dryblować.
Mecz można wygrać, przegrać albo zremisować, a żeby wygrać – trzeba strzelić o jednego gola więcej niż przeciwnik, choć pewnie Włosi po meczu z Koreą na mistrzostwach świata w 2002 roku wątpią w takie stwierdzenia. Tyle mówi sportowa matematyka na podstawowym poziomie.
Przez lata świat sportu się tym zadowalał, bardziej wierząc w geniusz i wyczucie niż w suche liczby. Sportową mądrość i znajomość fachu wyznaczały „trenerski nos” i „trafienie ze zmianami”. Jeszcze kilkanaście lat temu w polskiej piłce za wyjątek uchodził Stefan Majewski, który wzory trenerskie przyniósł z Niemiec. W 2007 r. kibice Cracovii, mający dość słabych wyników, skandowali, żeby szkoleniowiec „pakował laptopa” i prześmiewczo nazywali go „doktorem”, a niemal w tym samym czasie Franciszek Smuda mówił, że laptop jest doskonałą podstawką pod filiżankę z kawą.
Algorytmy tak kazały
Dzisiaj sama znajomość komputera nie wystarcza. Teraz sportem po prostu rządzi matematyka, a algorytmy wyznaczają nawet taktykę. To, czy zawodnik poda piłkę w lewo lub w prawo, cofnie się albo zacznie dryblować, może być równie dobrze wynikiem geniuszu, jak i tego, co zalecił program komputerowy. Dobrze, że Diego Maradona zdążył ośmieszyć Anglików w połowie lat 80., bo dzisiaj może taka akcja nie doszłaby do skutku.
Każdy, kto chce nadążyć za błyskawicznie zmieniającym się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
