Dyrektor do nagłych cudów
Konkurs na dyrektora Opery Narodowej rozpalił dyskusję o przedstawionych kandydatach i o tych, którzy nie znaleźli się na krótkiej ministerialnej liście.
Konkurs wzbudza emocje i to nie tylko z tego powodu, że dotyczy największej i najważniejszej instytucji artystycznej w Polsce. Zwycięzca konkursu, który na dobre jeszcze się nie rozpoczął, ma przejąć Operę Narodową już za pół roku, co jest pomysłem właściwie kuriozalnym.
Przyjętą przez świat od lat regułą jest wybór z kilkuletnim wyprzedzeniem dyrektora tak wielkiej i złożonej instytucji. Rozumieją to choćby Czesi, u których właśnie mianowany nowy dyrektor Teatru Narodowego w Pradze (łączącego w jeden organizm teatr dramatyczny, operowy oraz baletowy) obejmie swoje stanowisko w 2028 roku!
W wielu krajach normą jest, że dyrektor in spe z chwilą mianowania otrzymuje własny pokój w teatrze, by oficjalnie przeprowadzać wstępne rozmowy, poznawać specyfikę tej instytucji, planować repertuar na kolejne lata.
Mało kandydatów
W Polsce obowiązuje zaś nadal model działania na chybcika i byle jak. A dzieje się to w resorcie kultury kierowanym przez ministrę Hannę Wróblewską, która sama przez szereg lat prowadziła narodową instytucję, jaką jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
