Sowieckie żołnierki na froncie
W Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej służyło co najmniej 800 tys. kobiet. Niektóre odznaczono za heroizm i autentyczne dokonania, inne nagrodzono za bycie kochankami dowódców.
„Pewnego dnia szliśmy ze »Swingiem« brzegiem Willi na Zakrecie, gdy w pewnym miejscu zobaczyliśmy chyba ponad setkę rozebranych do rosołu dziewczyn pluskających i pływających w rzece. Na brzegu leżały równo poukładane w kostki mundury. Była to jakaś kobieca kompania, która przyszła się wykąpać. Nie krępowało ich, że zarówno z drogi, jak i z drugiej strony rzeki było je widać. Z zainteresowaniem przyglądaliśmy się tym nagim dziewczynom, komentując ich urodę i wybierając najładniejszą i najzgrabniejszą. W pewnym momencie jedna z nich nas dojrzała, wyszła z wody i zaczęła się przed nami krygować i wyginać. Po pewnym czasie krzyknęła po rosyjsku: »No i co, napatrzyliście się? To uciekajcie w swoją stronę«” – wspominał Marian Korejwo, żołnierz wileńskiej AK w swojej książce „Moje ścieżki partyzanckie”. Podobny epizod wbił się w pamięć Zdzisławowi Rurarzowi, późniejszemu ambasadorowi PRL w Tokio (który w 1981 r. przeszedł na stronę Wolnego Świata). Wiosną 1945 r. obserwował, jak grupa sowieckich żołnierek kąpie się nago w stawie. Dziewczęta zapraszały go, by do nich dołączył. Miał wówczas zaledwie 15 lat i zabrakło mu odwagi, by to zrobić.
Armia Czerwona, przelewająca się w latach 1944–1945 przez ziemie polskie, była często postrzegana jako groźna, acz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta