Nie wiemy, co będzie z nami za pięć lat
Wkrótce będziemy świadkami takiego samego ogromnego przyspieszenia i zmiany cywilizacyjnej, jaka nastąpiła na początku XX wieku. To ekscytujące, choć jednocześnie przerażające.Rozmowa z Cedrikiem Klapischem, reżyserem
Pana filmy zawsze były mocno osadzone we współczesności. Co sprawiło, że w „Pewnego razu w Paryżu” cofnął się pan do przełomu XIX i XX wieku?
Od dawna tęskniłem za kinem historycznym. Uwielbiam stare zdjęcia Paryża, mam ogromny szacunek dla czasu, który przeszedł. A poza tym bardzo mnie zawsze pociągał kostium. Pierwszy krótki film, który zrealizowałem „Ce qui me meut” toczył się w Paryżu pod koniec XIX wieku. Jego bohaterem był wybitny francuski naukowiec – fizjolog a jednocześnie pionier fotografii – Etienne-Jules Marey. Pamiętam, że było to wyjątkowe doświadczenie, zwłaszcza dla młodego człowieka, który od dzieciństwa kochał fotografowanie. Wróciłem wtedy ze Stanów Zjednoczonych, gdzie uczyłem się w nowojorskiej Tisch School of Arts. Pracowałem, kręcąc reklamówki i „Ce qui me meut” było doświadczeniem, które nagle przeniosło mnie do innego świata. To wspomnienie zawsze we mnie tkwiło.
Odtwarzanie dawnego świata jest przygodą intelektualną?
A wie pani, że tak. Wbrew pozorom kino historyczne zostawia większe pole dla inwencji twórcy niż realistyczny obraz współczesny. Zachwycają mnie filmy takie jak „Amadeusz” Milosa Formana czy „Barry Lyndon” Stanleya Kubricka, bo pozwalają zagłębić się w innej rzeczywistości, niejako współtworzyć ją w swojej wyobraźni. Tęskniłem za podobnym doświadczeniem, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

