Pragmatyka decyduje o rezygnacji przez uczniów z edukacji zdrowotnej
W niektórych regionach uczniowie – zwłaszcza ci starsi – masowo rezygnują z zajęć z edukacji zdrowotnej. Zdaniem ekspertów samych zainteresowanych i ich rodziców odstraszają głównie kwestie organizacyjne, a nie „ideologiczne”.
– Od początku oczywistym było, że umieszczenie edukacji zdrowotnej na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, jako przedmiot nieobowiązkowy, się nie sprawdzi. Zawsze znajdą się rodzice i dzieci, które będą na nie uczęszczać, ale znaczna część zrezygnuje – mówi Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie, komentując informacje o wypisach z tego przedmiotu.
W kierowanej przez niej placówce na edukację zdrowotną chodzi jedna trzecia z 330 uprawnionych do tego uczniów. Zrezygnowali przede wszystkim ci z dwóch klas ósmych, najbardziej obciążeni zajęciami ze względu na czekający ich egzamin końcowy. Stojąca na czele stołecznej podstawówki wyjaśnia, że jej placówka – która wcześniej już postarała się o krajowy certyfikat szkoły promującej zdrowie – postawiła na pracę zespołu. W jego skład wchodzi nie tylko nauczyciel prowadzący przedmiot, ale też trzech wuefistów, biolog i dwóch psychologów. – Staramy się też o wsparcie z POZ i pomoc pielęgniarki. Chcemy zapraszać do współpracy ekspertów z zewnątrz, oczywiście za zgodą rodziców – tłumaczy Danuta Kozakiewicz.
Ilu uczniów chodzi na edukację?
Pełnoletni uczniowie – a w imieniu tych młodych ich rodzice – mogli zrezygnować z zajęć z edukacji zdrowotnej do 25 września. Do tego czasu w przestrzeni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)