Wiceburmistrzowie kibicują przymusowej dwukadencyjności

Nie wypada im okazywać wielkiej radości z faktu, że mogą zastąpić swoich szefów, ale w skrytości ducha pewnie modlą się, żeby prezydent zawetował ewentualną zmianę tego przepisu. Będą faworytem do objęcia stanowisk burmistrza.Rozmowa z Prof. Jarosławem Flisem, socjologiem

Co się dzieje z Prawem i Sprawiedliwością, że tak słabo wypada ostatnio w sondażach i to po wygranych wyborach prezydenckich?

Jeżeli chodzi o Prawo i Sprawiedliwość, to widoczna jest pewna zależność – gdy przegrywa wybory, to pokornieje, a gdy wygrywa, to głupieje. Teraz w związku z wygranymi wyborami prezydenckimi weszło w fazę głupienia. Objawia się to np. atakami na Konfederację. Rozumiem, że Kaczyński uwierzył, iż skoro Karol Nawrocki był w stanie zdobyć 51 proc. głosów, to PiS też jest zdolne do osiągnięcia takiego wyniku. I że najlepszą metodą na taki sukces jest atakowanie Konfederacji i wytykanie jej wolnorynkowości. Choć przecież lekcja 2023 r. pokazuje jednoznacznie, że bezpośrednie ataki PiS na inne partie raczej szkodzą atakującym, niż atakowanym.

Ataki na Konfederację to chyba za mało, jak na takie spadki?

Kolejna prawidłowość jest taka – PiS zyskuje, gdy prezes przechodzi do drugiego szeregu, a na czoło wysuwa polityków typu: Andrzej Duda, Beata Szydło, Mateusz Morawiecki. A gdy cała uwaga jest skupiona na Kaczyńskim, to PiS traci. Teraz jesteśmy w tej drugiej fazie – prezes jeździ po Polsce i jest głównym bohaterem medialnym. Znowu wysunął się na czoło.

Dlaczego to robi?

Bo w przeciwnym wypadku musiałby wskazać kogoś innego jako lidera, w szczególności jako kandydata na premiera. Lecz w partii głęboko...