Hiszpania wciąż boi się prawdy o Franco
Mija właśnie 50 lat od śmierci hiszpańskiego dyktatora. Był zbrodniarzem, ale dla wielu Hiszpanów pozostaje bohaterem. Albo przynajmniej dobrym gospodarzem.
To była parodia procesu. 12 maja 1939 r., a więc już po zakończeniu wojny domowej, Gregorio Alonso Martin usłyszał identyczne oskarżenia co tysiące innych sądzonych za sprzyjanie republikanom. A to że wyśmiewał się z lokalnego księdza, a to że atakował „bogatych”, a to że brał udział w walkach przeciwko oddziałom Francisca Franco. Żadnych dat, miejsc, nazwisk. Za to relacje „świadków”: jego sąsiadów z wioski Los Molinos położonej w górach Sierra de Guadarrama na północny zachód od Madrytu. To były tereny, które broniły przed frankistami dojścia do stolicy, więc w trakcie wojny domowej walki przybrały tu szczególnie zacięty charakter.
23 czerwca Gregorio został rozstrzelany, a jego ciało wrzucone do zbiorowej mogiły. W trakcie 35-letniej, ponurej dyktatury, która nastała po pokonaniu republikanów, w taki sposób zamordowano od 200 do 300 tys. faktycznych lub rzekomych przeciwników Franco – ocenia brytyjski historyk Antony Beevor. Ostatnich rozstrzelano 27 września 1975 r., niespełna dwa miesiące przed śmiercią dyktatora (zmarł 20 listopada).
O tym się z dziadkiem nie rozmawiało
Dopiero pięć lat temu prochy Gregoria i innych ofiar przeniesiono na sąsiedni cmentarz w San Lorenzo del Escorial, nieopodal monumentalnego zespołu pałacowego zbudowanego w XVI wieku przez Filipa II, którego imperium było tak duże, że słońce nigdy nad nim nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

