Zmarły wzywa żywych
Zacząłem podważać rodzinne mity. Czy nazwiska na tablicach powstańców są w stanie zrekompensować spalone domy rodzinne i przesiedlenia – pyta Jakub Skrzywanek. Wystawił pierwsze „Dziady” w Kownie, gdzie powstały.
Dając pierwszą premierę swojej dyrekcji artystycznej w Narodowym Starym Teatrze, w „Zamachu” odciąłeś się od kultu przeszłości i martyrologii – w tym scenicznej, którą uosabiają legendy „Wyzwolenia” i „Dziadów”, tymczasem wystawiłeś 28 listopada II i IV część „Dziadów”, czyli kowieńskich i to w Kownie. Niekonsekwencja?
Nadal podpisuję się pod stwierdzeniem, że dość już w naszej historii i kulturze Konradów oraz Kordianów. Ja boję się bohaterów romantycznych. Nie tylko przez ich pęd do śmierci i cierpienia, ale też łatwość stawianych sądów dotyczących choćby tego, za co właściwie powinniśmy oddawać życie, a co nie jest tego warte. I nie myślę tu tylko o literaturze. Hitler też był bohaterem romantycznym, a przynajmniej sam siebie tak postrzegał, tak samo jak dziś Putin. W Polsce też mógłbym podać kilka aktualnych przykładów, które napawają mnie lękiem.
W związku z tym „Dziady litewskie” w Kownie to konsekwentna kontynuacja „Zamachu” z Narodowego Starego Teatru. Wystawiam „Dziady” o generacyjnej traumie, którą dziedziczymy niemal wszyscy, którzy i które urodziliśmy się w Europie Środkowej – miejscu wiecznie niekończących się wojen. Wystawiam je po raz pierwszy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)