Nie oddamy targowicy
W Białymstoku z handlu ze Wschodem utrzymuje się około 50 tys. ludzi. Obroty na targowiskach osiągnęły w 1997 roku miliard złotych. Nowa ustawa o cudzoziemcach grozi miastu ekonomicznym krachem
Nie oddamy targowicy
RYS. ROBERT DĄBROWSKI
IWONA TRUSEWICZ
Kawaleryjska wczoraj to dziesięć hektarów ubitej ziemi, na której ponad dwadzieścia lat temu Edward Gierek oglądał białostockie dożynki. Kawaleryjska dzisiaj to największy bazar na wschód od Wisły.
Tysiąc sześćset straganów, ponad tysiąc ław, "złoty pawilon" z kilkudziesięcioma stoiskami jubilerskimi. Czterdzieści kantorów. Hala, w której sprzedaje się tony wyrobów skórzanych. Kilkanaście zakładów szyjących tylko na potrzeby bazaru. Prawie sześćset milionów rocznego obrotu. Trzy tysiące handlujących podmiotów gospodarczych.
Podmioty są jednoosobowe i zatrudniają po kilka - kilkanaście osób. Płacą miastu podatki. W ubiegłym roku z należącej do samorządu Kawaleryjskiej wpłynęło do miejskiej kasy dwa miliony złotych.
Mydło, powidło, warzywa, owoce, meble i ubrania sprzedaje w Białymstoku jeszcze pięć mniejszych targowisk i kilkadziesiąt hurtowni. Jak obliczył Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, osiemdziesiąt trzy procent klienteli białostockich bazarów i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta