Zawał po godzinach
Nawet prezydent czy premier zapewne nie mieliby szans
Zawał po godzinach
STANIS łAW REMUSZKO
"Warszawa, 7 grudnia 1997. Krysiu Kochana! Gdytelefonowałaśdonasz Kanady we czwartek 20 listopada przed drugą po południu (naszego czasu) , miałem przed sobą tylko parę godzin życia. Agnieszka mówiła do słuchawki, pamiętam doskonale, że Staszek źle się czuje, boli go serce -- a to właśnie zaczynał się zawał. Tylko dzięki temu, że kategorycznie odmówiłem wzywania karetki i czekania na nią, że zadzwoniłem po taksówkę, że kazałem się zawieźć nie do szpitala rejonowego, lecz do Instytutu Kardiologii w Aninie, że korki tego dnia były umiarkowane i że (najważniejsze! ) zawał trafił mnie o tej porze, a nie parę godzin później -- jeszcze żyję.
Wzięto mnie na stół natychmiast, błyskawicznie wprowadzono przez tętnicę udową cewnik do serca, i stało się jasne, że oto świeża skrzeplina zatkała właśnie resztki prześwitu w bardzo zwężonym już (mam miażdżycę) wejściu do jednego z głównych naczyń wieńcowych (tzw. gałąź przednia zstępująca, groził mi masywny zawał całej ściany przedniej) . Mój przyjaciel-kardiolog, który -- to kolejny cud! -- był akurat w klinice i z mistrzowską precyzją osobiście przeprowadził ratunkowy zabieg udrożnienia tej zatkanej tętnicy oraz inne skomplikowane czynności melioracyjne, po dwóch godzinach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta