Tyłem do Capri
Tyłem do Capri
JACEK SIERADZKI
W nocy szalały burze, które oczyściły powietrze; ranek wstawał rześki i przejrzysty. Pejzaż sprawiał wrażenie pożyczonego z najbardziej kiczowatego folderu: nieskazitelne niebo w górze, z prawej Ischia i pomniejsze wyspy, nieco już z tyłu olbrzymi Wezuwiusz oblepiony od podnóża Neapolem i jego suburbiami. Z lewej burty skała Półwyspu Sorrentyńskiego, i tnąca ją w połowie karkołomna szosa, na której chwilę temu, podczas zjeżdżania do portu, jedna z towarzyszek podróży mało co nie dostała spazmów. Nie było zbyt gorąco, jesień, nawet we Włoszech, pozwala zapomnieć już powoli o letnich upałach; dmuchał lekki, wilgotny wietrzyk. Morzem trochę kołysało, acz na starej łajbie, wahadłowo dostarczającej turystów na Capri, nie robiło to naturalnie żadnego wrażenia. Cel podróży ogromniał właśnie w polu widzenia z lewej strony, w miarę, jak skały Sorrento...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta