Preisner zjedzony
Preisner zjedzony
STEFAN BRATKOWSKI
Andrzej Chłopecki, znakomity muzykolog, na łamach "Tygodnika Powszechnego" (nr 44/ 98) zrobił ze Zbigniewem Preisnerem coś, co kiedyś pewien mój nieżyjący starszy przyjaciel, wybitny krytyk literacki, z Leopoldem Tyrmandem; miażdżący felieton o jego nowej powieści zakończył, jak pamiętam, słowami:
"Tak, Leopold Tyrmand jest wielkim pisarzem. Dla gówniarzy".
Te półtora wiersza wypędziły Tyrmanda z kraju (a wiem to akurat od niego samego) . Preisner wyjechał z kraju na długo przed artykułem, który Chłopecki zatytułował "Preisner, czyli apologia kiczu", artykułem ukazującym, jak Preisner ŁU-DZĄCO podrabia wielką muzykę. Artykuł kończą słowa:
"Preisner jest niewinny. On tylko reaguje na ducha czasu, a że w Polsce należy w swej materii do pionierów, jestem za tym, by mu postawić pomnik. Choćby łudząco podobny". ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta