Człowiekopodobny
PROZA
Człowiekopodobny
KAZIMIERZ OR łOś
Wyszli ze "Staropolskiej" po dwudziestej trzeciej. Noc. W oknach małego miasta nad Wisłą ciemno, tylko na ulicach palą się latarnie, oświetlają bruk, asfalt, kostkę. Październik. Chłodno. Dużo mokrych liści pod nogami.
Dwaj w dresach i jeden w skórzanej kurtce (wszyscy w adidasach) ruszyli w stronę parkingu niedaleko knajpy. Ten w skórzanej kurtce zwolnił na chwilę, kiedy odezwała się komórka.
- Co? -- mówił głośno, obracając się w miejscu, żeby lepiej słyszeć. -- Tak. Jedziem. No co? A daj spokój, kuwa! -- Piknęło, kiedy przerwał połączenie. Zawiesił komórkę na pasku. Podbiegł kawałek za tymi w dresach. Szli kolebiąc się -- spodnie, rozpinane na kostkach, opadały na białe buty. Wyglądali na kulturystów: bluzy dresów wramionach, jakby pękały w szwach.
Byli już blisko parkingu, kiedy zobaczyli starego z laską. Stał po drugiej stronie ulicy -- kiwał na nich unosząc laskę. Obok, na chodniku, pod płotem, leżał pijany mężczyzna. Ci trzej nie zwracali uwagi -- szli dalej kolebiąc się i popluwając na boki. Pierwszy, w czerwonej bluzie, odwrócił się: -- Kto? ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)