Niemieccy lekarze też protestują
Polska reforma w dużym stopniu wzoruje się na systemie niemieckich kas chorych
Niemieccy lekarze też protestują
GRZEGORZ KURDZIEL
W Niemczech również myśli się o reformie ochrony zdrowia. Dyskusja jest gorąca, ostra i nie odbiega wcale od tego, co się dzieje w Polsce. Lekarze twierdzą, że bronią interesów swoich pacjentów. Większość opinii publicznej uważa, że stają w obronie swoich, i tak niebłahych, zarobków. Strony konfliktu (rząd i kasy chorych z jednej strony, a związek lekarzy z drugiej) żonglują cyframi i zarzucają przeciwnikom podawanie nieprawdziwych danych. Mechanizm konfliktu jest taki sam: spór na linii ministerstwo - kasy chorych - lekarze. Taka sama jest też postawa społeczeństwa, przyzwyczajonego do pełnych, bez żadnych ograniczeń, usług medycznych.
18 grudnia 1998 roku w całych Niemczech odbyła się akcja protestacyjna Związku Lekarzy Kas. W zgromadzeniu centralnym w Bonn wzięło udział około 4000 lekarzy i przedstawicieli innych zawodów ochrony zdrowia. Pracowali tylko lekarze dyżurni, świadcząc usługi medyczne w przypadku nagłych zachorowań. Z wyjątkiem prasy lekarskiej komentarze gazet nie były przychylne. Najpoważniejsza berlińska gazeta codzienna "Der Tagespiegel" komentarz do strajku lekarzy zatytułowała "Dzień ogłupiania społeczeństwa". Więc niech nikt w Polsce nie myśli, że w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta