Zasypani i zapomniani
Może zasypać wszystko -- chałupy, samochody, słupy -- ale dopiero kiedy nie ma drogi, zaczynają się problemy
Zasypani i zapomniani
ANDRZEJ STANKIEWICZ
Droga z Ustrzyk Dolnych do Górnych przypomina tor bobslejowy. Zaśnieżona jezdnia iponadmetrowe zaspy spiętrzone po obu stronach. Śnieżny tunel jest śliski i bardzo wąski -- starcza ledwie dla jednego samochodu. A to najlepsza droga wokolicy. Wojewódzka.
-- Ostatni raz tak zawiało w siedemdziesiątym piątym. Wtedy do stajni wchodziliśmy po dachu -- wspomina Stanisław Chrobak z Bereżek. Wraz zrodziną przekopuje drogę do obejścia przez dwumetrowe zaspy. Pomaga mu znajomy warszawiak Krzysztof Bobrowski. Nie może wrócić do stolicy, bo w odciętym schronisku Politechniki Warszawskiej został jego syn. -- Muszę tu czekać, aż go będzie można ściągnąć na dół. Ale dzieciak ma ferie!
Zasypane jest całe gospodarstwo Chrobaków. Tylko wąska ścieżka prowadzi do stodoły, w której trzymają opał. Od kilku dni co rano wychodzą zdomu przez okno. Drzwi regularnie zasypuje. Nie ma podwórza, na środku piętrzą się gigantyczne zaspy. Spod śniegu wystaje dyszel zasypanego wozu. -- Trzeba jechać do sklepu, bo nie mamy chleba. Niedawno przejechał pług, więc powinno być lepiej -- mówi Chrobak.
Lepiej będzie tylko kilka godzin. Silny wiatr zwiewa tumany śniegu zaraz za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta