Każdy protestuje po swojemu
Nie ma paraliżu, rozmowy trwają
Każdy protestuje po swojemu
- Mimo strajku rozmowy trwają
- Komentarz: Groźne pełzające protesty
Na zdjęciu: w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie przyjmowano każdego, kto potrzebował pomocy. Lekarze i pielęgniarki mieli jedynie wpięte plakietki "Strajk generalny" albo "Popieram strajk".
FOT. PIOTR KOWALCZYK
Strajk pracowników ochrony zdrowia nie sparaliżował - przynajmniej na razie - pracy szpitali i przychodni, choć w wielu miejscach kraju dał się we znaki pacjentom.
W niektórych miejscach piątkowy strajk służby zdrowia ograniczył się jedynie do oflagowania szpitali i przychodni na znak poparcia dla postulatów Komitetu Obrony Reformy Ochrony Zdrowia. Lekarze informowali również pacjentów o powodach protestu, wywieszali plakaty z postulatami, a pielęgniarki przypinały do fartuchów czarne wstążeczki lub plakietki "Popieram protestujących".
W innych szpitalach - np. na Podkarpaciu i w województwie świętokrzyskim - przeprowadzano krótkie (najwyżej trzygodzinne) lub jednodniowe strajki ostrzegawcze. Lekarze i pielęgniarki pracowali jak na ostrym dyżurze.
Część lekarzy i pielęgniarek twierdzi, że nie zamierza protestować w jakiejkolwiek formie, choć solidaryzuje się ze
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta