Mao,
Yi Lijun tłumaczyła na chiński dzieła polskiej literatury, podczas gdy inni studiowali dzieła Mao
Mao, "Dziady" i wiosna w Pekinie
Pani profesor Yi Lijun i jej mąż, profesor fizyki i tłumacz Yuan Hanrong. Nigdy nie podejrzewali, że Polska, a szczególnie język polski, stanie się tak ważną częścią ich życia.
FOT. PIOTR GILLERT
PIOTR GILLERT
z Pekinu
- Pierwszego dnia byłam załamana - wspomina Yi Lijun. Gdy po tygodniowej podróży pociągiem wysiadła w Warszawie, zobaczyła miasto, w którym wciąż straszyły powojenne ruiny. Szczególnie przygnębiające wrażenie zrobił na niej uniwersytet przy Krakowskim Przedmieściu. Był bardzo mały, znacznie mniejszy od uniwersytetu w jej rodzinnym mieście Wuhan.
Następnego dnia poszła do chińskiej ambasady i powiedziała, że chce wracać do kraju. - Na szczęście nikt nie wziął tego poważnie - dodaje.
Romans pani profesor Yi Lijun z Polską zaczął się w 1954 roku. Rząd chiński podpisał wówczas z kilkoma krajami demokracji ludowej w Europie umowę o wymianie studentów. Miała do wyboru: Czechy, Rumunię, Węgry, Albanię i Polskę. Wybrała Polskę, bo bardzo się jej podobała "Oda do młodości" Mickiewicza, jeden z nielicznych wówczas polskich utworów przetłumaczonych na chiński. Do Polski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta