Plecy naszego Ala Capone
Plecy naszego Ala Capone
Latem 1932 r. stołeczna prasa nie mogła narzekać na brak sensacji. "Banda Tasiemki przed sądem!" - donosiła na czołówce "Gazeta Warszawska" z 5 lipca, relacjonując pierwszy dzień procesu, którym ekscytowały się nie tylko kręgi handlowe z placu Kercelego zwanego Kercelakiem. "Wyjaśnienia niektórych podsądnych - pisano dalej wielkimi literami - potwierdziły tezy aktu oskarżenia".
"Koło godziny 10. - czytamy w sprawozdaniu sądowym (podobne zamieściła chyba cała prasa) - wprowadzają oskarżonych. Osobno wchodzi na salę Siemiątkowski i siada na oddzielnej ławce, separując się w ten sposób od pozostałych oskarżonych". "Pierwszy składa wyjaśnienia Tasiemka. Jest to niski, czarny, opasły mężczyzna, z lekka łysiejący, o zbójeckim wyglądzie. Mówi cicho i wolno, sepleniąc. Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że na Kercelaku nie było terroru".
Kim był osławiony Tasiemka? Pod tym pseudonimem, nadanym mu jeszcze w młodości, gdy pracował w fabryce wstążek, krył się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta