Teatr i materia
Fakt, że nie reżyseruję pod gust publiczności, co nie oznacza, że się nią nie przejmuję. Zawsze powtarzam, że trzeba w sobie znieważyć widza, żeby móc mu dać to, co najwartościowsze. Jeśli jestem sługą widza, skazuję się na prostytucję. Wiem, że niektórzy wielcy aktorzy przed wejściem na scenę obrzucają potencjalnego widza wyzwiskami, żeby się od niego psychicznie uwolnić i dopiero wtedy mogą naprawdę być dla niego.
Jeśli widzowie reagują aplauzem, jestem szczęśliwy. Jeśli przychodzą porozmawiać o spektaklu, jestem szczęśliwy. Ale nie umiem wywoływać tego szczęścia w sposób łatwiejszy, niż pozwala materia. Jeśli miałbym zdradzić materię, aby zadowolić widza, wolałbym odejść z teatru.
Krystian Lupa w rozmowie z Katarzyną Janowską
"Tygodnik Powszechny" nr 18/2000