Pozostał przy swoim
Gustaw Herling-Grudziński (1919-2000)
Pozostał przy swoim
Gustaw Herling-Grudziński z żoną, Lidią Croce, córką jednego z mistrzów jego młodości, filozofa Benedetta Crocego, z okna muzeum w Łowiczu ogląda procesję Bożego Ciała (1997)
FOT. JACEK DOMIŃSKI
To Jerzy Waldorff napisał kiedyś: "Kisiel brzmi jak Wawel". A jak brzmiało dla nas nazwisko Gustawa Herlinga-Grudzińskiego? Jak Katedra Gnieźnieńska.
Kiedy pierwszy raz przyszło mi na myśl to porównanie, podczas wizyty pisarza w redakcji "Rzeczpospolitej", zapytałem go - jako że nic nas tak nie interesuje jak wszelkie rysy czy pęknięcia na pomnikach ze spiżu - czy w swoim życiu, od momentu nałożenia munduru II Korpusu, nie przeżywał momentów zwątpienia w słuszność tego, co robił. I czy rzeczywiście tak niezłomnie wierzył w upadek komunizmu
- Byłem tego absolutnie pewien - odpowiedział pisarz - nie wiedziałem tylko jednego: czy sam to zobaczę.
Na obczyźnie przeżył 60 lat. Był więźniem sowieckich łagrów, żołnierzem II Korpusu, za udział w bitwie pod Monte Cassino odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari. Niemal pół wieku współpracował ściśle z "Kulturą", publikował głównie w paryskim Instytucie Literackim. Od 1989 r. był już obecny w Polsce: wydawał tu książki, odwiedzał Polskę -...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta