Wybijanie
Wybijanie
PIOTR KOKOCIŃSKI
Pod wieczór dowodzący zgrupowaniem kapitan złożył przełożonemu meldunek: "Rynek mam opanowany. Intensywność zajść ulicznych w tym rejonie zmalała prawie do zera". Rozkazał przeformować pododdziały do służby patrolowej. Zomowcy wyłapywali pojedynczych młodych demonstrantów, a także przypadkowych przechodniów i doprowadzali do milicyjnych suk. I wtedy w opustoszałym centrum pojawił się autobus. Kiedy ruszył z przystanku, trójka młodocianych pasażerów na widok grupki zomowców zaczęła wykrzykiwać przez otwarte okna: "Zomowcy - gestapowcy!! SS!".
Funkcjonariusze błyskawicznie wsiedli do gazika i po niecałych dwóch minutach jazdy zatrzymali autobus. Kazali pasażerom wysiadać. Nikt nie zareagował na to polecenie, więc wrzucili do autobusu pojemnik z gazem łzawiącym. Wysiadających - okładali pałkami. Wśród pasażerów był sześćdziesięciolatek, Adam Szymański, który wracał, jak co dzień, z działki.
Teraz stał przy osinobusie w bocznej uliczce, którą w całości zapełniała kolumna milicyjnych pojazdów. Przeklinał własną głupotę, bo zarówno żona, jak i syn prosili go, by tego dnia nie ruszał się z domu. Podziemna "Solidarność" od dawna zapowiadała manifestacje w drugą rocznicę podpisania Porozumień...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta