Ludzkie mrowisko
Upychaczka zaczęła ubijać ludzi w autobusie długim drągiem, tak, aby jeszcze trochę więcej się zmieściło
Ludzkie mrowisko
FOT. (C) BE&W
PIOTR GILLERT
Metropolie Chin są jak ludzkie mrowiska. Ludzie chodzą po sobie jak owady, przepychają się, depczą i szturchają. Kto nie szedł ulicą Pekińską w Kantonie w godzinach szczytu, nie wie, co to tłum.
Do kasy było już blisko. Już wiedziałem, czułem, że jeszcze krok, jeszcze parę chwil i kasjerka z miną sekretarki w siedzibie gestapo wydrze z bloczku przeznaczone właśnie dla mnie bilety z misiem pandą. Był 1 maja 2000 roku i pekiński lud pracujący postanowił w dniu swego święta nawiedzić stołeczne zoo. Dwa kordony policji broniły kas i bramy przed naporem wielotysięcznego tłumu żądnego kontaktu z fauną. W tym tłumie znalazłem się i ja, a mój cel, moje bilety były na wyciągnięcie ręki.
Nagle z prawej strony pojawił się rywal, przysadzisty facet z wystającymi przednimi zębami i rzadkim wąsikiem. Trzymając pieniądze w wyciągniętej ku okienku dłoni podjął nagły atak z flanki. I wtedy zrobiłem coś, czego - jak wcześniej sądziłem - nie jestem w stanie zrobić, mimo że wczesną młodość spędziłem w sklepowych kolejkach po mięso i masło. Uderzyłem go otwartą dłonią w ramię, warcząc w mojej złej chińszczyźnie: "Zaraz, zaraz". Odsunął się posłusznie, bez cienia zażenowania czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta