Helikopter na pijawki
Z kozą na szczyt
Z pewnym rozbawieniem czytam relacje z dwóch francuskich wypraw na dziewiczy wówczas Makalu: rekonesansowa jesienią 1954 r. i zdobywcza, wiosną 1955 r. W ekwipunku znalazły się: bomby przeciw moskitom, dynamit do wysadzania lawin i duża ilość francuskich perfum. Jednak prawdziwa udreką okazały się pijawki, którymi roi się dżungla podchodząca ku stokom ośmiotysięczników Nepalu: Dhaulagiri, Annapurny, Makalu. Uczestnik wielu himalajskich ekspedycji, także obecnej, Maciej Pawlikowski szczególną ma awersję do tych stworzonek. Opowiadał, że wejścia do namiotów koledzy chronili obręczami z soli, lecz pijawki i tak przedzierały się przez ten krąg, a potem tak sie potrafiły wydłużyć, wyciągnąć, że przeciskały się nawet przez maleńskie oczka moskitiery namiotu. Gorzej było z wyjściem, kiedy juz napęczniały... Pijawki nie podzielają niechęci Pawlikowskiego i jedyna jaką na naszej drodze teraz spotkaliśmy wsunęła się właśnie na karimat, na którym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


