Mit partii środka
Mit partii środka
Henryka Bochniarz ( "Politycy nie nadążają" , "Rz" nr 295 z 19.12.2000r.) słusznie zwróciła uwagę na rozmijanie się działań polityków polskich z potrzebami polskiej gospodarki. Wręcz symbolicznym tego wyrazem było przyjęcie ostatnio wszystkich sobót wolnych oraz batalia o czterdziestogodzinny tydzień pracy. Wątpliwości rodzą się jednak, gdy jako receptę na ten stan przyjmuje ona budowę silnej partii środka, której przyświecałaby ekonomiczna racjonalność.
Wnioski Bochniarz zdumiewają o tyle, że - zamiast proponować działania prowadzące do sukcesu tejże racjonalności w skali kraju - zgadza się na uczynienie z niej zasady działania wyłącznie politycznej mniejszości. Bo partia środka, niezależnie od swojej roli i wpływów, pozostanie tylko mniejszościowym elementem sceny politycznej spolaryzowanej na dwubiegunowy układ tradycyjnie określany jako lewica i prawica.
Rola niekonieczna
Jeśli partia środka zdobędzie takie poparcie, że stanie się jednym z dwóch głównych elementów owej podstawowej alternatywy, to przejmie rolę któregoś ze skrzydeł w zależności od orientacji drugiego, głównego aktora sceny politycznej. A więc przestanie być centrum. Można przyjąć na przykład, jak czynił to politolog...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta