Sto minut na godzinę
Nowy kalendarz na nowe czasy
Sto minut na godzinę
JERZY KOCHANOWSKI
Codzienna praca historyka polega na przewracaniu w archiwach ton papieru, niestety zazwyczaj zapisanego w sposób niezbyt zajmujący. Czasami jednak, w jakiejś z pozoru mało interesującej teczce znajdzie się dokument, list, skarga, podanie, błyszczące jak diament wśród nudnawego, papierowego sąsiedztwa. Często jedna taka kartka mówi o ludziach i czasie minionym więcej niż gruby tom urzędowych sprawozdań. Dla mnie (i jak przypuszczam, nie jestem wyjątkiem) osłodą przekopywania się przez archiwalną makulaturę są kierowane do władz listy i memoriały pasjonatów, owładniętych jakąś obsesją. Czytam je zawsze, bez względu na to, czy dotyczą regenerowania żarówek, budowy przetwórni wielorybów pod Gdańskiem (nie żartuję!), zwalczania akowskiego podziemia za pomocą broni bakteriologicznej czy odbudowy stolicy. Czytam je nie tylko z niekłamanym zainteresowaniem, ale i z podziwem dla ludzkiej namiętności i wytrwałości.
Poniższy dokument jest tego dobrym przykładem. Trzeba być czemuś poświęconym bez reszty, by pod koniec marca 1945 r., tuż po przetoczeniu się frontu, w kraju ogarniętym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta