Zaraz mnie zawołają i się zacznie
Zaraz mnie zawołają i się zacznie
Rok dwutysięczny był dla nowosolskiej zawodówki wyjątkowo ciężki. Szkoła relegowała trzech uczniów, którzy weszli na teren pijani, byli agresywni, a interweniującą panią dyrektor obsypali wulgaryzmami.
FOT. GRZEGORZ HAWAŁEJ
IWONA TRUSEWICZ
Andrzej ma szesnaście lat, jest cichy i małomówny. Mieszka z matką, która - jak wielu mieszkańców Nowej Soli - pracuje przy produkcji ogrodowych krasnali. Do zawodówki poszedł, bo w podstawówce, jak mówi, nie był orłem. Po miesiącu nauki, w końcu września 2000 roku podeszło do niego trzech uczniów drugiej klasy.
- Zaczęli mnie gnębić - przyznaje prawie szeptem.
Starsi zabierali Andrzejowi śniadania i drobne pieniądze, które matka dawała czasem na colę i chipsy. Wkładali do bułek zużyte torebki od herbaty, sypali śmieci za koszulę. Andrzej znajdował pocięte rzeczy pozostawione w szafce. Na praktykach u prywatnego przedsiębiorcy starsi brali Andrzeja w krąg i grali w "podawanego". Popychali go od jednego do drugiego.
- Szedłem do szkoły i się bałem. Wiedziałem, że zaraz mnie zawołają i się zacznie - opowiada.
Głowę ma pochyloną, w palcach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta