Jak książki promowano drzewiej
Jak książki promowano drzewiej
URSZULA KOZIOŁ
Wprawdzie znam (osobiście, niestety) takiego wydawcę, który potrafi opublikować książkę w najgłębszej tajemnicy, jakby się bał, że posłyszą o niej czytelnicy i krytycy (którym zwykł dawać do wglądu skąpą listę wciąż tych samych, przez samego siebie dobranych autorów), to w przypadku normalnych wydawców coś podobnego jest raczej nie do pomyślenia. Rezonans jak najszerszy pomagają nadać książkom wielbiciele literatury, swoiści konsultanci zarówno wydawców, jak i czytelników. Zaliczyć do nich można choćby niestrudzonego i bezinteresownego konesera sztuk różnych, oddanego przyjaciela (bez wzajemności) różnych luminarzy ze świata kultury, Jeana Cocteau. Przypomniała mi o nim znów jego tłumaczka, Jolanta Sell - przysyłając mi (po którymś felietonie, w którym go wspomniałam) wydaną przez wydawnictwo Cassiopeia w 1994 r. książeczkę Cocteau "Tomasz Fantasta" wraz z reprodukowanym na okładce portretem autora i z jego dedykacją dla tłumaczki.
Otóż kiedy na horyzoncie literackim Paryża pojawił się młodziutki Raymond Radiguet (17 lat!) zwany Panem B?b?, z pierwszymi stroniczkami "Diabła wcielonego" (początkowo miał być zatytułowany "Emmanuel, albo zielone...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta