Jakoś nie mogłem pisać sielanek
O Wacławie Iwaniuku (1912 - 2001)
Jakoś nie mogłem pisać sielanek
Wacław Iwaniuk, 1995 r.
ARCHIWUM BUMK W TORUNIU
JAN WOLSKI
Od dawna wiedziałem, że Wacław Iwaniuk gaśnie. "Żywa legenda drugiej awangardy", jeden z wielkich poetów emigracyjnych zmarł 4 stycznia w Toronto.
Końcówka lat dziewięćdziesiątych była już martwym czasem dla jego twórczości literackiej. Chciał pisać, ale nie był w stanie. Walka ze słabnącym ciałem, męczonym kolejnymi wylewami, pochłaniała wszystkie jego siły. Czasem w jego imieniu pisał listy wieloletni przyjaciel, po trosze kurator i sekretarz, Henryk Wójcik. W grudniu otrzymałem niepokojący list: "Mam wiadomość ważną i bardzo smutną. Wacław jest poważnie chory. Miał znowu udar, wygląda strasznie. Nie mówi w ogóle, ledwo chodzi. Jest nieobecny." I jeszcze zdanie, że na kartce z życzeniami świątecznymi, którą niebawem dostanę, poeta ledwie zdołał nakreślić imię. Już więcej nic nie napisze. "Jesteś więc osobą, która ma ostatni podpis Wacława." 5 stycznia z Toronto dotarła do mnie wiadomość, iż dzień wcześniej pan Wacław zmarł w szpitalu. Została mi na pamiątkę kartka świąteczna z czymś, co od biedy można nazwać jego ostatnim autografem.
Półdziki traper i truskawki w śmietanie
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta