Sztuka za publiczne pieniądze
Sztuka za publiczne pieniądze
WOJCIECH SADURSKI
Niedawna szarża znanego aktora, a potem kilkorga parlamentarzystów, na eksponaty muzealne w warszawskiej Zachęcie zwróciła uwagę opinii publicznej na fakt, że w muzeach pojawiają się czasem wytwory artystów, odbiegające dość daleko od dzieł Matejki czy Chełmońskiego. Fakt, że kontrowersyjne eksponaty znalazły się w galeriach i muzeach państwowych, czyli w dużej części utrzymywanych także z pieniędzy podatników, daje podstawę do pytania o właściwą rolę państwa. Czy demokratyczne i liberalne państwo powinno subsydiować artystów bezpośrednio, przez rozmaite stypendia czy dotacje, lub pośrednio - przez utrzymywanie państwowych muzeów?
Ważne, by odpowiedź na to pytanie była niezależna od naszej oceny konkretnego wydarzenia artystycznego. Łatwo bowiem wyśmiać jakiś eksperyment formalny, a następnie wzbudzić rozżalenie podatnika, że takie dziwactwo pokazuje się publiczności za jego ciężko zarobione pieniądze. Urzędnicy od sztuki, gdy podejmują decyzje budżetowe, powinni wszakże unikać jak ognia rozróżnień sztuki lepszej i gorszej, bo nieuchronnie kończy to się filisterstwem. Dlatego pytanie powinno być zadane w sposób możliwie najbardziej generalny i abstrakcyjny: czy państwo w ogóle powinno subsydiować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta