Alergia wiosenna
Alergia wiosenna
RYS. FRANCISZEK MAŚLUSZCZAK
JERZY ŁUKOSZ
Spotkałem Janka, w centrum, między mostami uniwersyteckim i trzebnickim, na Wyspie Słodowej, jak ją we Wrocławiu nazywamy, koło południa, między jednym kichnięciem a drugim. To była ta pora roku, o której pęka skorupa zimy i przychodzi wiosna. A razem z nią ogarnia nas, jak mówią, dreszcz zachwytu światem. Jakbyśmy byli dziećmi i wywieziono nas na pierwszy spacer. Świetnie pamiętam swój pierwszy spacer: żółty kocyk i ulicę Przyjaciół Żołnierza; moja maleńka siostra jechała na wózku razem ze mną albo szła obok z rodzicami.
Tę chwilę, w której śmierci nie ma, wojny są wymysłem mediów; w którą wchodzimy jak po nocy w dzień, po starości w młodość, mnie od lat psuje alergia. Nietypowa, bo wczesnowiosenna. Mówią, że na leszczynę.
Po wypiciu piwa zauważam, że objawy mojej alergii ulegają złagodzeniu. Dlatego wstąpiłem do piwiarni na Wyspie Słodowej. Na taras, po raz pierwszy tego sezonu otwarty. Pewnie nie spotkałbym swego kolegi, gdybym wyszedł po jednym piwie. Objawy alergii ustępują jednak dopiero po drugim.
Jankowi urodził się właśnie syn Karol. Nie wszystkim rodzi się syn, mnie się nie urodził; córka zresztą też mi się nie urodziła. Zwłaszcza nie wszystkim rodzi się syn Karol.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta