Odstukaj trzy razy
Odstukaj trzy razy
Od dawna czytam z wielkim zainteresowaniem wszystko, co pisze Jadwiga Żylińska. Ale w jej ostatnim felietonie ("Plus Minus" 27/2001) "Odstukaj trzy razy" brak mi dopełnienia do tego, co pisze o progu. W jednej z najstarszych tradycji przejście przez próg zamienia "obcego" na "swojego". Wróg, który przekroczył próg, był już chroniony. Cześnik w "Zemście" gotował się już do pojedynku z Rejentem, ale kiedy Rejent nieoczekiwanie przekroczył próg, woła:
Nie wódź mnie na pokuszenie,
Ojców moich wielki Boże!
Wszak, gdy wstąpił w progi moje,
Włos mu z głowy spaść nie może.
Jeszcze dzisiaj, często przez dziurkę od klucza, jeśli ona dalej istnieje, zaglądamy bacznie, kogo Pan Bóg przyniósł. Musimy wiedzieć, kogo wpuszczamy do środka, bo jeśli nawet przyszedł po rachunek, już nie jest "obcy ". Nawet jeżeli nie jest zupełnie "swój". W tradycji anglosaskiej jeszcze dobitniej: "My home is my castle". Jan Kott, Santa Monica