Wydarzenia miesiąca
- Jak Zygmunt Mycielski ratował honor Polaków
- Ostre rysy Sołżenicyna Jak Zygmunt Mycielski ratował honor Polaków
FOT. STANISŁAW KOŁODZIEJCZYK
Krzysztof Masłoń
Uderzająca prostota "Dziennika" kontrastuje z podejmowaną w nich problematyką
w marcu 1963 r. Zygmunt Mycielski wybierał się do Paryża. Zanotował wtedy w zeszycie (dziennik prowadził w zwykłych zeszytach szkolnych): "W Delikatesach nagle cytryny. Stoi tam chyba ogon z 300 osób. Wirpsza chory w szpitalu, prosi mnie, żebym mu z Paryża przywiózł choć kilogram cytryn. Przywiozę też sobie papier, bo nie mam na czym pisać. Jadę więc do Paryża samolotem po kilo cytryn i 500 sztuk papieru do maszyny? Kto to tam zrozumie? ".
Oczywiście, w Paryżu nie zrozumiał tego nikt. Co więcej, my też już tego nie bardzo rozumiemy. Bo jak to: hrabia Mycielski, redaktor naczelny "Ruchu Muzycznego" nie ma na czym pisać? Ano nie miał, o czym świadczą też te skromne zeszyciki, do których cierpliwie wpisywał przez lata swoje refleksje, przemyślenia, historie zasłyszane i te, których sam był bohaterem. Czasem myślał o tym, by choć fragmenty swoich systematycznie sporządzanych notatek opublikować np. w postaci "Kartek z dziennika". "Ale jak to u nas zrobić? - stawiał natychmiast retoryczne
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta