Jeszcze za Tybetem
Jeszcze za Tybetem
Ulica w Paro - domów towarowych tu nie ma
JAGODA SZCZUROWSKA
TEKST I ZDJĘCIE
Dalej niż Tybet, o którym tylko tyle wiemy, że jest odcięty od świata. Znawcy umarłych języków azjatyckich twierdzą, że nazwa himalajskiego królestwa Bhutan wzięła się z sanskryckiego "koniec Tybetu". Ale inni powiadają, że oznacza to "wysoką ziemię". Ale to i tak wszystko jedno, jesteśmy wysoko w Himalajach.
Do Bhutanu nie wkracza się z Tybetu. Granica z Chinami jest szczelnie zamknięta i tylko ludzie pamiętają, że dziadek chadzał przez lodowce do Tybetu na przemyt, na zbój albo po prostu na modlitwy w klasztorze. Do Bhutanu wkracza się z Indii jedną z wąziutkich i nawet nie tak bardzo - jakby można przewidywać - zatłoczonych ciężarówkami dróg. Można też przylecieć samolotami królewskich linii lotniczych "Druk Air", czyli "smoczych linii", bo smok jest symbolem państwa.
Lądując w Paro, trzeba zanurkować znad himalajskich szczytów aż na dno doliny z pasem betonu wciśniętym między przepastne zbocza. I oto nasze królestwo, w którym niewolnictwo zniesiono wedle jedynych źródeł w 1956 roku, wedle innych dopiero w 1970. Telewizja istnieje tu od 1999 roku....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta