W kolejce do kurortu
W kolejce do kurortu
Albo czekać na skierowanie, albo płacić samemu...
Pani Krysia cierpiąca na reumatyzm czekała na miejsce w sanatorium pół roku, jej mąż chorujący na serce - prawie rok. Takie terminy są w większości uzdrowisk niemal regułą, zwłaszcza gdy w grę wchodzą turnusy w atrakcyjnych miejscowościach i terminach. Mniej cierpliwi starają się o leczenie ambulatoryjne, bardziej zamożni - jadą do kurortu za własne pieniądze.
To, jak załatwić leczenie sanatoryjne "na ubezpieczalnię", czyli refinansowane przez kasy chorych (z niewielką dopłatą kuracjusza), określają precyzyjnie przepisy - rozporządzenie Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 30 grudnia 1998 r. (Dz. U. 166, poz. 1262).
Kot w worku
Pierwszym krokiem w tych staraniach jest uzyskanie od lekarza ubezpieczenia zdrowotnego (czyli lekarza, który ma podpisaną umowę z kasą chorych lub pracuje w zakładzie opieki zdrowotnej mającym taką umowę) skierowania na leczenie uzdrowiskowe.
Wypełniony wniosek lekarz przesyła do właściwej dla pacjenta kasy chorych. Tam specjalista z zakresu balneoklimatologii ocenia zasadność skierowania. Może zażądać od lekarza, który wystawił wniosek, uzupełnienia dokumentacji medycznej lub przeprowadzenia dodatkowych badań. ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta